home
***
CD-ROM
|
disk
|
FTP
|
other
***
search
/
Aminet 25
/
Aminet 25 (1998)(GTI - Schatztruhe)[!][Jun 1998].iso
/
Aminet
/
docs
/
mags
/
JGPreview.lha
/
JiltedGeneration0
/
Articles
/
Swiat.txt
< prev
next >
Wrap
Text File
|
1998-01-27
|
21KB
|
337 lines
Jaki jest ôwiat?
Ivanhoe
def_author
&start
&bg float_normal
&float
Caîkiem moûliwe iû pytanie to stawia sobie kaûdy dorastajâcy
czîowiek, moûliwe teû, ûe kaûdy znajduje odpowiedú. Szczerze jednak
powâtpiewam w trafnoôê owych domysîów (bo tak te niby-rozwiâzania naleûy
nazwaê); tak Twoich, jak i moich. Ôwiat jest wiëc...
&endfloat
&bg float_shine
&float
NAUKOWO CAÎKOWICIE POZNAWALNY. Porzuêmy w tym miejscu pëta czasu i
postarajmy sië pobudziê naszâ wyobraúnië, aby ta dojrzeê (Hi Tomash! Po
'j' pisze sië 'rz' - pamiëtam! ;)) i[cwaniak - rzucam korektë tego artykla
;) - przyp. red.]n mogîa przyszîoôê. Nie chodzi tu o
zabawë w Nostradamusa, czy teû (bardziej moûe powaûanego) naukowca
zajmujâcego sië wîaônie myôleniem o przyszîych wynalazkach i ksztaîcie
naszego ôwiata (bo sâ opracowywane takie programy). Moûliwe, ûe wasze
wizjonerskie myôli siëgajâ dalej niû moja i mogë teraz palnâê w waszych
oczach gîupstwo. Przyszîoôê przedstawia sië nam jako, okreôlmy to
filozoficznie, wiëcej odpowiedzi, ale takûe wiëcej pytaï. To jest chyba
oczywiste. Gdybym byî Sokratesem zauwaûyîbym, ûe skoro na kaûdâ odpowiedú
przypada choêby jedno nowe pytanie, to wynika z tego prosty wniosek:
poznanie ôwiata jest niemoûliwe. Im wiëcej mamy odpowiedzi - tym bardziej
nie mamy pojëcia o wszechôwiecie! Jednakûe nie jestem ûadnym wielkim
filozofem i skîaniam sië ku twierdzeniu, ûe gdyby czîowiek ûyî
dostatecznie dîugo (jako gatunek rozwijajâcy sië) to doszedîby w koïcu do
momentu, gdzie nie powstajâ juû nowe pytania, a sâ jedynie odpowiedzi.
Przyjmujâc takie zaîoûenie, rozumiem iû poznanie WSZYSTKICH odpowiedzi,
pozwala równieû na caîkowite opanowanie praw ûâdzâcych ôwiatem, czyli
nawet stworzenia go. Ôwiat bez pytaï - to moja wizja OSTATECZNEJ
przyszîoôci. I coû mogë teraz z niâ zrobiê? Chyba jedynie wyômiaê...
Panujemy nad czasem (co juû dziô fizycy zaczynajâ próbowaê), znamy
tajemnice ûycia wiecznego, nie starzejemy sië, ale jako ûe wiemy juû
wszystko - nie rozwijamy sië! Jest to paradoksalne, bo mój futurystyczny
czîowiek znany jest juû dziô, a nosi imië Boga, Absolutu. Jak wiadomo
cechuje Go waûna cecha: JEST IDEALNY. I nie potrzeba tu wierzyê w Boga,
aby to zrozumieê - przedstawiîem to wyûej trochë bardziej naukowo. Czy
wiëc staniemy sië BOGAMI? A wîaôciwie raczej BOGIEM, bo jakûe moûe istnieê
kilka miliardów DOSKONAÎOÔCI? A doskonaîoôê w nauce jest jedna - prawda.
Dokoïczenie tego akapitu moûna zawrzeê w stwierdzeniu: 'Obaliê BOGA'. A
sîyszy sië to mniej wiëcej tak... Ideaî, bëdâcy ideaîem tak w czasie jak i
przestrzeni nie ulega zmianom, bo jest przecieû idealny. Jest staîy, nie
ma ani poczâtku, ani koïca, a tu... Najpierw byîa bakteryjka, potem jakaô
maîpka, miëdzy nimi miliony lat, a po trochë krótszym czasie stajemy przed
lustrami. Jak wiëc? Potrzebujemy tego rozwoju, czy nie? Myôlë, ûe të
trudnâ myôl zawartâ w caîym tym akapicie kaûdy rozumie i tak na wîasny
sposób, ale ja widzë to jednak jak nasz wielki: 'Wiem, ûe nic nie wiem!' -
i zdanie to nabiera dziô dla mnie dodatkowego symbolu - rozwoju i postëpu.
Ôwiat nie jest caîkowicie poznawalny - to, myôlë, podwaliny postëpu i
ûycia.
&endfloat
&bg float_dark
&float
UWIERZMY W ZEUSA. Tak ten jak i kolejne akapity narzucaê bëdâ
zgoîa odrëbne tematy, w ogóle jednak ze sobâ powiâzane i kierujâce nas na
koïcowâ myôl. To gwoli wyjaônienia, bo my zamiast obejrzeê nowy film z
Arnoldem idziemy poczytaê bajkë... Pogrâûamy sië w ôwiat fantazji, peîen
dziwnych stworów, wielkich bohaterów, peîen tajemniczoôci, tego co mnie
sië osobiôcie bardzo podoba. Moûe wspóîczeôniej... Wielkie Imperium, zîy
Vader, moc, honorowi, broniâcy wolnoôci wojownicy Jedi, piëkna ksiëûniczka
(porwana oczywiôcie ;))... Egh, nie wiem co czujesz ty, ale ja chëtnie, z
niewypowiedzianâ radoôciâ pogrâûyîbym sië w tym ôwiecie po uszy! Z jednym
'ale', które podsunëîa mi dzisiejsza technika (chodzi o Virtual Reality) -
gdyby byî prawdziwy. Prawdziwy! 'Jaki jest ôwiat, ale tak na prawdë!?' -
analogicznie brzmi przecieû tytuî tego artykuîu - i tym tîumaczë powyûsze
sîowa i dalszâ ich czëôê poniûej. Na marginesie - dla uîatwienia podróûy
po baôniowej Fantasi ('Niekoïczâca sië opowieôê'?) radzë wîâczyê w tle
jakâô nastrojowâ muzykë - proponujë Meat Loaf. ;) Teraz moûemy przystâpiê
do realizacji dalszej czëôci tego nietypowego chyba trochë artykuîu.
Liczë, ûe kaûdy z was wie kto to Zeus. Ale czy kaûdy zdaje sobie sprawë
ile mocy ma w sobie nasza wyobraúnia, czy teû fantazja, jak moûna jâ
okreôliê zastëpczo? Myôlicie tu pewnie o pomysîowych i przejmujâcych
opowiadaniach, historiach, po czëôci BZDURACH. Zgadzasz sië ze mnâ, mam
nadziejë. Jednak, znów muszë wystâpiê przeciw tobie - mimo iû nawet cië
nie znam (pomaga mi w tym... wyobraúnia, oczywiôcie ;)), i pokazaê ci jak
mocno sië mylisz. Kilka tysiëcy lat temu, w staroûytnim Egipcie,
Babilonie, w tajemniczych miastach Azteków, wszëdzie tam byî KTOÔ kogo z
powodzeniem moûnaby nazwaê Zeus (uûywam tu tego wîaônie imienia jednego ze
staroûytnich bogów jako zastëpczego dla wszystkich naczelnych w tym
'towarzystwie', a róûniâcych sië dla wspomnianych kultur). Zdâûam do
bardzo prostego, jednak przejmujâcego dreszczem ludzi obdarzonych dozâ
wyobraúni, zagadnienia: ONI WSZYSCY W NIEGO WIERZYLI! Tysiâce, miliony
ludzi z natury NICZYM sië nie róûniâcych od nas wierzyîo caîym sercem w
istnienie potëûnego ZEUSA! Gîupcy? Aleû skâd! Najciekawsze w tym
wszystkim, ûe uwaûam, iû gdybyômy my, ludzie XX wieku urodzili sië wtedy -
teû byômy w tego boûka uwierzyli! Boûka dziô jakûe wyômiewanego, a co
smutne - wyômiewanego i poniûanego chyba tak samo jak Boga uznawanego
dziô. Jednak nie o szacunku tu byê miaîo - a nie ukrywam, myôlë, ûe by sië
przydaîo. Pewnie czëôê z was postawiîa sobie pytanie, jak zrobiîem to i
ja: 'DLACZEGO?'
&endfloat
&bg float_normal
&float
Domyôlam sië, ûe odpowiedzi nasze bëdâ sië juû róûniîy:
'BO MIELI PODSTAWY'. Czasem podstawâ byîo zjawisko atmosferyczne, jakieô
ciaîo niebieskie (ale skâd Dogoni wiedzâ o Syriuszach?), czasem pewnie
jakaô osoba. ALE? Nie pozwólmy sië wprowadziê w bîâd - byîy i wiëksze
powody aby wysyîaê ludzi na rzeú, skîadaê drogocenne plony - milczâcemu
bogu nikt ofiar skîadaî nie bëdzie - wystarczy trochë znaê Biblië, ôwiëtâ
ksiëgë katolickâ i opowieôê (prawdziwâ, nawiasem mówiâc) o wielkiej
wëdrówce Ludu Wybranego, aby przekonaê sië co do prawdziwoôci tej tezy.
Czy sîoïce straszy? Ûe ôwieci? Ha! Wiëksze wraûenie wywoîujâ choêby
trzësienia ziemi, wybuchy wulkanów, a nie spotkaîem sië jeszcze aby jakaô
kultura czciîa te zjawiska. Mogë sië teû myliê, jak kaûdy inny. Bo i cóû
mi to daje? Po prostu w pewien sposób udowadnia iû ludzie tamtych czasów
nie byli gîupcami za jakich ich mamy. Moûna by tu przytaczaê setki innych
argumentów przemawiajâcych za tym, ale nie bëdë robiî wszystkiego za
ciebie - na pewno masz w mieôcie czy to bibliotekë, czy ksiëgarnië, a tam
takich materiaîów jest mnustwo; od poziomu nauk ôcisîych na
Daenikenowskiej ûarówce Egipcjan skoïczywszy. Muszë teraz wyjaôniê jak ja
rozumiem te INNE PODSTAWY na wiarë czy to w Zeusa, czy w opierzonego boga
Azteków, który wracajâc okazaî sië Cortezem. Jednakûe, czego moûe w
artykule pisaê nie wypada - najpierw obejrzë wspaniaîy film science
fiction: 'Babylon 5', który moim zdaniem jest nawet lepszy od Star Trek'a
[Neeeee... IMHO miernota - przyp. Tomasha].
Po tym jak wyraz 'obejrzë' powinienem zamieniê na jego odpowiednik w
formie dokonanej, jestem nawet przekonany o ôwietnoôci tej serii, którâ
polecam wszystkim miîoônikom Star Wars, kochajâcym sië jak ja w klimacie
baôniowoôci. Zabrzmi to ômiesznie: wracamy na ziemië, do Zeusa. Wspomniane
powyûej INNE PODSTAWY zmuszajâ do postawienia pytania odnoônie tego ile
prawdy jest w tezach paleokontaktów (tj. 'odwiedzin' OBCYCH tysiâce lat
temu), a takûe znalezienia stosownego umiaru i obiektywizmu. Szczególnie
zwróciîbym uwagë na 'syndrom Danikena', a wîaôciwie dwie jego odmiany.
Pierwsza: bezapelacyjnej wiary we wszystkie jego domysîy (których czëôê
zasîuguje przecieû na takâ samâ wiarygodnoôê jak tezy gîoszone tu przeze
mnie); druga (dokîadnie przeciwstawna) zaô dotyczy caîkowitej ignorancji i
zachowania postawy pseudo-naukowej, czyli odrzucajâcej wszystko co
przypomina Star Treka. Nawiâzujâc do tego ostatniego, to zachëcam
wszystkich do przeczytania wspaniaîej ksiâûki 'Fizyka podróûy
miëdzygwiezdnych', a to dlatego, ûe tytuî oryginaîy brzmi 'Fizyka ze Star
Treka' (lub podobnie - nie znam angielskiego). Nie chcë tu robiê
reklamówki, jednak wspomniana pozycja zrobiîa na mnie ogromnie pozytywne
wraûenia - najlepiej sië przekonaê samemu. Polecam! My zaô dokoïczmy
problem z Danikenem i burzâ jakâ to gîównie on wywoîaî, a dotyczâcâ, juû
wspomniaîem, paleokontaktów. Nie mam ochoty przytaczaê tu konkretów,
jednak chciaîbym przekazaê pewnâ myôl, mam nadziejë, moûliwâ do przyjëcia
przez czîowieka uwaûajâcego sië za zagorzaîego naukowca, opierajâcego sië
na faktach. Powiedzieê chcë tylko, ûe skoro nie uznajemy powstania ûycia
na Ziemi za cud, to naleûy je uznaê za powtarzalne (jak wszystkie!) prawo
przyrody, zachodzâce na planetach w systemach sîonecznych podobnych do
naszego z odpowiednim sîoïcem, i odlegîoôciâ od niego. W bardzo wielu
ksiâûkach fizycznych dowiedzieê sië moûemy o tym procesie wielu
szczegóîów, o samej istocie powstawania materi gwiezdnej, gwiazdozbiorów,
ukîadów sîonecznych, w koïcu ûycia, wiëc choêby dla ôwiëtego spokoju moûna
tam zajrzeê. Inna sprawa jeôli uznamy istotë ûycia za cud - tu z
koniecznoôci wkroczë na pole filozoficzno-teologiczne. Gdyby Bóg chciaî,
aby czîowiek zaludniî gwiazdy - powiedziaîby mu, a rzekî jedynie o
zaludnieniu Ziemi. Dla kogo sâ gwiazdy, skoro fizycznie moûliwe jest ich
zaludnienie (nie tyle gwiazd co planet, oczywiôcie)? Dla pewnych
fanatyków, biorâcych treôci Biblijne bezpoôrednio, wytîumaczenie to jest
odpowiednie, co zaô sië tyczy innych - poddajë sië. W usprawiedliwienie
tej decyzji chciaîbym zadaê pytanie - dlaczego istnienie innych istot
ûyjâcych we wszechôwiecie jest sprzeczne z Bibliâ? Ja przepraszam, ale nie
rozumiem. Sprawë të uwaûam za zamkniëtâ - TAM SÂ inni! Nie uwaûam, abyô
musiaî sië z tym zgodziê, a jeôli mnie przekonasz - byê moûe ja poprë
ciebie; jak juû pisaîem - jestem omylny. Skoro zaô ONI gdzieô TAM sobie
ûyjâ, to biorâc pod uwagë wiek wszechôwiata, a takûe jego stosunek do
czasu trwania Ziemi i ûycia na niej - ONI mogli tu byê zanim Ziemia
powstaîa! Jaki to ma zwiâzek z Zeusem? Chyba oczywiste! Przypomnijmy sobie
raz jeszcze waûny aspekt tej sprawy! Rzâdy wielu païstw wydajâ rocznie
masë pieniëdzy na badania kosmosu, poszukiwania OBCYCH, a opierajâ to
wszystko na NAUCE, majâc jednoczeônie nadziejë. Myôlë, ûe jest to
odpowiedni punkt by powiedzieê, ûe granica miëdzy fantastykâ a realiami
nie istnieje. Jeôli Zeus byî fikcjâ - setki ofiar byîo rzeczywistymi, ich
ômierê równieû (o ile skîadano tego typu ofiary! Nie jestem
archeologiem!). Jakby sië przypatrzeê - jest to broï obusieczna -
interpretacjë pozostawiam tobie.
&endfloat
&font big
&column
&label
Dla nas wydaje sië, ûe to wszystko science fiction, ûe zbyt duûo jest filmów w stylu Akt-X, za wiele sië Star Treka naoglâdaliômy...
&image
X-Files1
&font normal
&bg float_dark
&float
W CO WIERZYÊ? Takie pytanie odzwierciedla naszâ rozterkë kiedy nie wiemy
po której z dwóch stron stanâê, kiedy obie sâ równie silne. Chociaû trochë to úle
powiedziane, bo nie o siîë tu idzie, lecz o prawdë, fakty i rzeczywistoôê.
Caîy czas szukamy odpowiedzi jaki jest ten ôwiat, czy taki jakim go nauka
przedstawia, czy teû peîen jest cudów jak z bajki. Ten akapit jeszcze niczego
nie wyjaôni - przedstawi jedynie obecnâ sytuacjë. Sâ róûni ludzie,
jedni gotowi uwierzyê we wszystko, inni wierzâ tylko w swoje konto w Szwajcari.
Kto wiëc wymyôliî zjawiska typu UFO, Arkë Noego, Trójkât Bermudzki i jego odpowiednik
po przeciwlegîej stronie planety... KTO? Jeôli wymienieni gîupcy, to dlaczego
napisano setki ksiâûek na te tematy, nakrëcono kilometry taômy filmowej obrazujâcej
powyûsze problemy? BO SÂ PODSTAWY. Stwierdzenie to jest takie samo jakiego uûyîem
odnoônie istnienia Zeusa w poprzednim akapicie. Z tym, ûe dziô mamy moûliwoôê
naocznego przekonania sië o ich prawdziwoôci. Ginâ ludzie, statki, tak powietrzne jak
wodne, ludzie sâ porywani przez Latajâce Talerze, przypuszcza sië podwójnâ grë
rzâdów potëûnych mocarstw... Dla nas wydaje sië, ûe to wszystko science fiction,
ûe zbyt duûo jest filmów w stylu Akt-X, za wiele sië Star Treka naoglâdaliômy...
O UFO napisaîem coô kilkanaôcie lini wyûej, o tym jak zapatrujâ sië na to naukowcy,
czas poruszyê coô innego. Weúmy wiëc pod lupë Arkë Noego. Myôlisz, ûe to czysta
bzdura, jednak doôê ômiesznym jest w takim razie posiadanie jej zdjëê, ujëê
filmowych, wiedzy o dokîadnym jej poîoûeniu, ba naocznych ôwiadków!
Jest to sytuacja jak z UFO, z tym, ûe ten jego model nie ucieka. Mimo wszystko
trudno uwierzyê... Moûe coô namacalnego? Caîun Turyïski? Obecnie wszelkie testy
przemawiajâ za jego prawdziwoôciâ, a obraz na nim powstaîy tîumaczy sië pewnâ
przemianâ jâdrowâ, jednak nie wnikajmy w szczegóîy. Czy to jest takie nienaukowe?
Takie nierzeczywiste? Ale skoro takie coô istnieje - jest jedynie faktem,
rzeczywistym przedmiotem! Obawiam sië, czy aby nie zaczâîem opisu rzeczy
niewyjaônionych (a propos, istnieje Towarzystwo do Badania Zjawisk Niewyjaônionych,
a to o czymô ôwiadczy!) i tymsamym nie zraziîem do artykuîu kilku osób, preferujâcych
przedstawionâ przeze mnie zasadë caîkowitej ignorancji, a które chcë przekonaê
do ujrzenia ôwiata w trochë innym ôwietle, lecz dopiero w kolejnym akpicie.
W co wiëc wierzyê? W jaki ôwiat uwierzyê? Co uznaê za rzeczywistoôê? Ostatnie
pytanie brzmi paradoksalnie - co UZNAÊ za rzeczywistoôê, i to ono zapoczâtkuje
nowâ myôl.
&endfloat
&rectangle
&image
X-Files2
&font big
&label
Danna Scully - znana z serialu X-files
&rectangle
&font normal
&bg float_shine
&float
CO UZNAÊ ZA RZECZYWISTOÔÊ? Od ludzi staroûytnich cywilizacji poczâwszy,
przez miliony minionych istnieï, na czîowieku dzisiejszym skoïczywszy - kaûdy
odbiera ôwiat inaczej, a kaûdy stara sië byê przecieû obiektywny! Zobaczyê prawdë,
moûe tak powinien brzmieê tytuî tej nowej myôli. Nie wnikam juû w to jak
odbiera ôwiat kaûdy z nas z osobna, lecz chciaîbym sië zajâê obiektywnym na niego
spojrzeniem, powiedziaîbym nawet - naukowym. Ta z kolei (nauka) tworzy swoje
prawa na zasadzie ich powtarzalnoôci i prawdziwoôci w kaûdej sytuacji.
Czy wiëc to ûe co pokolenie to inna wizja rzeczywistoôci, to teû jedno
z praw fizyki? Jeôli tak - nigdy nie bëdziemy w stanie ujrzeê ôwiata obiektywnie,
takim jaki jest. Mam jednak powody, aby twierdziê, ûe prawo takie nie istnieje,
przynajmniej w sensie globalnym, obejmujâcym caîâ ludzkoôê. Wyîâczam tu jednostki
bëdâce w stanie wyrwaê sië z utartego szlaku myôlowego, utartego nie dlatego,
ûe byî prawidîowy, ale ûe najwiëcej ludzi nim przeszîo. Nawiasem mówiâc, to
stwierdzenie to ôwietnie odzwierciedla dzisiejsze ûycie, jego monotonië
i dysharmonië; okreôla sië to teû jako 'byê modnym', 'byê na fali', ale
o tym moûna by pisaê kolejny artykuî. Co to za ludzie, którzy muszâ
byê aû tak obcy swej epoce? Wspomniany juû na poczâtku Sokrates byî
pierwszym mi znanym. Gwoli przypomnienia: îamaî wszelkie zasady utworzone
bez logicznych podstaw, byî uwaûany za heretyka i gîupcë, a jednak ôciâgaî
do siebie mîodzieû, którâ uczyî swojego widzenia ôwiata. Czy byî obiektywny,
tego nie wiem, lecz ûe chciaî byê - tego jestem pewny, a to dlatego,
ûe kierowaî sië logikâ, czyli naukâ. O jej prawdziwoôci nie muszë nikogo
przekonywaê, chociaû? Wyróûniîbym dziô dwie nauki - NAUKË (wielkimi literami)
i naukë, të którâ nas karmiâ, aby nie powiedzieê wszystkiego, czy teû
aby zaprzeczyê temu co moûliwe. Przykîad? W poczâtkowej fazie motoryzacyjnej
pewien fizyk napisaî dowód na to, ûe samochody nie bëdâ jeúdziîy powyûej 30 km/h
(byêmoûe byîo ta inna prëdkoôê, jednak mniejsza od 100 km/h). Pamiëtajmy,
ûe byî to DOWÓD! A jednak sië nie sprawdziî... Dlaczego? Bo czîowiek znalazî
moûliwoôê obejôcia tej drogi, oczywiôcie równieû za pomocâ nauki! No,
bo chyba nie muszë dziô nikogo przekonywaê, ûe moûna jeúdziê z prëdkoôciami
nawet ponad 300 km/h, czyli 10 razy wiëkszymi od przewidywalnej maksymalnej.
Zmierzam do tego, aby powiedzieê, iû nauka uczy nas pokory w stosunku
do niej samej - daje ona o wiele wiëcej moûliwoôci, niû my uwaûamy za moûliwe.
Innym równie ôwietnym przykîadem moûe byê speînianie sië marzeï, czyli rzeczy,
jak wiadomo - niespeînialnych - uwaûa sië. Czîowiek od dawien dawna chciaî lataê,
mówiono nawet, iû gdyby Bóg chciaî to daîby mu skrzydîa, wiëc widocznie nie chciaî...
Jaki to zbieg okolicznoôci, ûa przysîowie, mimo iû stare chyba jak ôwiat
tak dobrze opisuje wyglâd dowolnego myôliwca... A powiedzmy szczerze,
któû z nas poszedîby tâ drogâ? Kto z nas poôwiëciîby sië pîonnym marzeniom?
Ten kto by to zrobiî przyôpieszyîby moûe powstanie pierwszego samolotu,
co za tym idzie - oddaîby niewysîowionâ przysîugë ludzkoôci. Przedstawiîem
argument przemawiajâcy za szukaniem drogi do ziszczenia marzeï, ale
czy jest on rzeczywistâ wizjâ ôwiata? W CO WIERZYÊ?! Moja odpowiedú
na to pytanie brzmi: wierzyê w fakty, wierzyê teû w inne drogi. Moûe niezbyt
to poetyckie, czy teû przenikajâce, ale... PRAWDZIWE! A tej zalety przebiê
sië nie da.
&endfloat
&bg float_normal
&float
DWA ÔWIATY. Kiedyô doszedîem do wniosku, ûe wszechôwiat do dwie nieskoïczone,
z których jednâ nazwaîem makro, a drugâ mikro. Jedna odzwierciedla wielkoôê
wszechôwiata, druga to z czego on jest zbudowany. Teraz zauwaûam, ûe podobnie
moûnaby okreôliê to co jest w czîowieku, oraz to co poza nim. W tej ostatniej
juû czëôci tego tekstu zajmiemy sië trochë psychologiâ i empiryzmem, czyli
doôwiadczalnym poznaniem ôwiata. Kiedy w nasze progi wkroczyî pierwszy
odbiornik telewizyjny powstaîa pewna przepaôê miëdzy dwoma ôwiatami - czîwiekiem
i rzeczywistoôciâ. Pomówmy teû o przyzwyczajeniach, przyzwyczajeniach
do oglâdania masowych ômierci, bezprecedensowej przemocy, zagîady...
Ômiem przypuszczaê, ûe dziennie na naszych oczach ginie kilkadziesiât osób.
A my nic... Fajny film - najwyûej powiemy, albo pójdziemy na podwórko
zastosowaê pewne nowe uderzenia. Znacie pewnie przykîady kiedy dziecko
po obejrzeniu bajeczki wpadîo na chwilkë do mîodszego braciszka
z siekierâ? I sîusznie myôlicie - tam zawitaîa ômierê, tym razem realna.
Powiecie, ûe to dziecko, nie rozumie! Kwestia przyzwyczajenia! Znane
jest w psychologi, ûe przez oglâdanie filmów na swój sposób przeûywamy
to co sië tam dzieje, smucimy kiedy spotka kogoô z NASZYCH nieszczëôcie,
cieszymy gdy kogoô z TAMTYCH. Cieszymy sië z cudzego nieszczëôcia!
Czasem z cudzej ômierci! Ani myôlë przekonywaê tu kogoô o chorobliwoôci
tego zjawiska! Aû tu nagle... umiera ktoô tuû obok nas. Zadajemy sobie
pytanie w podôwiadomoôci: to prawda? Czy to film? Przecieû takie rzeczy
sâ TYLKO w filmach! Napomknë, ûe tego stwierdzenia uûywamy równieû
gdy sië czegoô boimy, np. spotkania z UFO, niewyjaônialnoôci Trójkâta
Bermudzkiego - TO NIE MOÛE BYÊ PRAWDA! <- Dlatego, ûe byîo w telewizji?
Czy dlatego, ûe tam jest ômierê, nie moûa ona zajrzeê i do naszego ôwiata?
Osobiôcie uwaûam to za chorobë. Wîaôciwie dwie odmiany. Jedna zamyka
nas w swoim ôwiecie, gdzie nie dochodzi wspomniana ômierê rzeczywista,
gdzie nie przejmujemy sië niâ, bo przecieû nie jest prawdziwa. Moûna sobie
zadaê pytanie czy taki czîowiek jest normalny - ale jest, miliony takich
chodzi po ulicach. Drugi rodzaj tego nieszczëôcia to absolutna wiara
w nieszczëôcia pokazane na szklanym papierze. Tak najczëôciej reagujâ
ludzie oglâdajâcy rzadko telewizor, a sceny brutalne ich przeraûajâ.
Czy jest to normalne? TAK! A dlaczego napisaîem, ûe jest to nieszczëôcie?
Bo skazuje czîowieka na mëczarnie psychicznâ, na wewnëtrznâ walkë
o rzeczywistoôê, a takûe na mniej juû skomplikowane uômieszki wôród
wspóîoglâdajâcych. Powiem szczerze, ûe podziwiam ludzi nie posiadajâcych
telewizora, a co ciekawsze sâ to po duûej czëôci wîaônie naukowcy.
Czy moûe to pozwala im wspóîgraê ze ôwiatem?
&endfloat
&bg float_shine
&float
Zagîëbialiômy sië w róûne tematy, jedne powaûne, inne mniej. Rozwaûaliômy
tak ûycie w kosmosie, jak moûliwoôê zostania bBOGIEMn przez czîowieka.
Do czego doszliômy? Co byîo celem tego artykuîu? Byêmoûe chciaîem
z ciebie zrobiê kogoô podobnego do Sokratesa, pozbawionego obaw,
ûe prawda bëdzie gorsza od fikcji, bezkompromisowego poszukiwacza
obiektywnego widzenia rzeczywistoôci. Mam nikîâ nadziejë, ûe choê
jeden zatwardziaîy niedowiarek zda sobie sprawë z MOÛLIWOÔCI istnienia
np. UFO, a inny zrozumie, ûe to TYLKO MOÛLIWOÔÊ. Wtedy, moim zdaniem,
nastanie pokój i ludzkoôê ujrzy ôwiat bez okolarów, przez które traci on
swoje barwy. Po tym kolorowym, jak w baôni zakoïczeniem wypada sië tylko
poûegnaê, wiëc...
&endfloat
&font big
&label
NIECH MOC BËDZIE Z WAMI!
&font sign
&label
Ivanhoe/Quality
&font small
&label
Ps. Jak Ci sië podobajâ ilustracje Ivi? ;) - przyp. Tomasha
&end